Dualizm wrażeń czyli nie tylko reportaż

(wspomnienia z pielgrzymki Stowarzyszenia Centrum SiM do Ziemi Świętej, luty 2014)

AD 2014, piątek, 7-go dnia miesiąca lutego, przy słonecznej pogodzie pełni oczekiwań odlatujemy z Kloten do Tel Awiwu .... - tak mógłby się rozpocząć chronologicznie spisany reportaż z naszej 8-o dniowej intensywnej pielgrzymki do Ziemi świętej - Piątej Ewangelii, tak jak ją nazwali kierujący naszym pielgrzymim szlakiem ojcowie franciszkanie - o. Edwin i o. Krzysztof.

Sądzimy jednak, że dla postronnego czytelnika tych wspomnień ciekawszym będzie, oprócz choćby skrótowego wspomnienia miejsc które widzieliśmy, kilka impresji i opisu naszego duchowego napięcia, jakie przeżywaliśmy i to nie tylko w gronie uczestników ze szwajcarskiej Polonii. Bowiem ku naszej radości znaleźli się chętni również z Polski - nasz dawny duszpasterz, a obecnie proboszcz parafii Sobików w Polsce, ks. prałat Włodzimierz Czerwiński wraz z grupą swoich parafian. Dzięki staraniom Marka Duszyńskiego - inicjatora pielgrzymki i organizatora z naszej strony, udało się bardzo dobrze zgrać czasowo przeloty z Zurychu i Warszawy.

W każdym z tych dni, wypełnionych od świtu do nocy, wiele wydarzeń natury sakralnej przeplatało się z turystycznym odbieraniem piękna Ziemi świętej, stąd ten tytułowy dualizm przeżywania każdego dnia pielgrzymki.

Przykładowo, w pierwszym dniu wieczorem duchową strawę stanowiła wizyta w Sanktuarium Stella Maris na górze Karmel, a oko turysty zachwycił widok z góry na miasto i zatokę portu Hajfa.

 

Msza św. na Górze Tabor, Foto: J. Patorski

 W drugim dniu z wielości zdarzeń duchowych ważnym była msza św. w Sanktuarium Przemienienia na Górze Tabor; na fotografii widać naszych kapłanów i piękno wystroju witrażowego ołtarza. Tego samego dnia dualizm objawił się podczas wizyty w Kanie Galilejskiej, gdzie pary małżeńskie cieszyły się przy ponownym złożeniu sakramentalnych ślubów przed ołtarzem, i tu przysięgamy - bez wypicia kropli wina radość była powszechna.

Wieczorem niezapomnianym przeżyciem stał się udział w pięknej wielonarodowej procesji dookoła Bazyliki Zwiastowania NMP, gdzie mieliśmy także nasz polski akcent podczas nagłośnionej modlitwy różańcowej.

Trzeciego dnia skoncentrowaliśmy pielgrzymi wysiłek wokół Jeziora Galilejskiego (Tyberiadzkiego). Zwiedziliśmy sanktuarium i ogród na Górze Błogosławieństw, gdzie Chrystus bez mikrofonu przemawiał do tłumów. A widok na jezioro i wzgórza Golan zachwycił wszystkich. Po obiedzie w kibucu udaliśmy się nad rzekę Jordan, aby odnowić sakrament Chrztu św. w miejscu przeznaczonym dla pielgrzymów.

Czwarty dzień naszego pielgrzymowania, to prawdziwa mieszanka dualizmu sakralno-turystycznego podczas przejazdu z Nazaretu do Betlejem. Rozpoczęliśmy go Mszą św. w Bazylice Zwiastowania NMP, a dalej było już bardziej turystycznie: przejazd nad granicznym Jordanem (prawdopodobne miejsce chrztu Jezusa), kąpiel w Morzu Martwym, przejazd przez Pustynię Judzką do palestyńskiego Betlejem. Jeszcze przed zakwaterowaniem w Betlejem odwiedziliśmy w Betanii Sanktuarium Łazarza, Marty i Marii, a zakończyliśmy dzień odwiedzinami w sklepie z dewocjonaliami prowadzonym przez przedsiębiorczą Polkę; business is business nie tylko w Częstochowie.

Piąty dzień rozpoczęliśmy w Betlejem Mszą św. w Grocie na Polu Pasterzy, potem przejechaliśmy do leżącego już w Izraelu Ain Karem Sanktuarium Nawiedzenia św. Elżbiety.
Kulminacyjnym punktem wzruszenia sakralnego w Betlejem było odwiedzenie Groty i Bazyliki Narodzenia, każdy z nas tu obecnych przeżył to bardzo silnie.

Natomiast turystycznie najważniejszym punktem w drodze powrotnej z Ain Karem do Betlejem był Instytut Yad Vashem w Jerozolimie, The Holocaust History Museum.
To zestawienie, ten dualizm odczuć i wzruszeń: Yad Vashem i sanktuaria chrześcijańskie napinają bardzo mocno strunę uczuć każdego odwiedzającego Jerozolimę.

Szósty cały dzień spędziliśmy w Jerozolimie, z natłokiem wrażeń z tylu ważnych miejsc, ten dzień okazał się najtrudniejszy do przeżycia. Wizyta w Bazylice Grobu Pańskiego była, jak łatwo się domyślić, najmocniejszym duchowym wydarzeniem. Modląc się z położonymi dłońmi na kamiennej płycie, na której zostało złożone ciało martwego Jezusa, czułem silne drżenie, wydawałoby się spokojnie leżących rąk. Jest to bardzo trudno opisać. Tą osobistą relacją chciałbym tylko zwrócić uwagę na wielką wartość modlitwy w tym miejscu. Dla tej chwili warto podjąć trud podróży do Jerozolimy.

Konsekwentnie, w tym dualizmie odczuć, zobaczyliśmy tego samego dnia głęboko zamodlonych, prawie fanatycznie wchłoniętych miejscem, Ścianą Płaczu, modlących sie Żydów. Teraz było mi łatwiej zrozumieć wpływ tego miasta i miejsca na formę i siłę ekspresji ich modlitwy.

W siódmym dniu naszej pielgrzymki byliśmy także cały dzień w Jerozolimie. Idąc drogą krzyżową, Via Dolorosa, od stacji do stacji poprzez hałaśliwy bazar starej Jerozolimy wystarczyło się tylko trochę skupić, by ten kolorowy i hałaśliwy tłum otaczających nas przedmiotów i ludzi zamienił się w nieostre i nieprzeszkadzające tło.

Nasi duchowi przewodnicy po piątej Ewangelii, ojcowie Edwin i Krzysztof wraz księdzem Włodzimierzem odprawili dla nas na zakończenie pielgrzymki Mszę św. we franciszkańskiej kaplicy wybudowanej w ramach kompleksu Bazyliki Grobu Pańskiego. Bardzo byliśmy im wdzięczni za cały czas spędzony z nami i za precyzyjną organizację. Jeszcze raz chcemy tym tekstem im za to podziękować, Bóg zapłać.

Po duchowym napięciu nastąpiło odprężenie przy filiżance kawy w ulicznej kawiarence starej Jerozolimy. Po chwili luźnej rozmowy rozpoznawszy nasz polski język, podchodzi do stolika starszy pan i pozdrawia nas piękną lwowską polszczyzną. Jest polskim Żydem, repatriantem do Izraela z - jak to sam określił "Gomułkowskiej fali". Pyta się, czy jesteśmy pielgrzymami do Grobu Pańskiego, potwierdzamy. To mam dla was interesującą historyczną anegdotkę, powiada. "Jak miano w piątek pochować Pana Jezusa do grobu, to jego najbliżsi, przecież bogobojni Żydzi, musieli to zrobić przed szabasem, a przecież nie mieli przygotowanego grobu. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności tuż obok, na Golgocie, dla bogobojnego starego Josephata i jego żony Racheli skończono właśnie wykuwać w skale grób. Josephat po namowie oddał swój grób, aby jeszcze przed zachodem słońca można było pochować Jezusa. Wraca do domu, a Rachel już o wszystkim wiedząca robi mu straszne wymówki i krzyczy - jak mogłeś oddać komuś nasz z takim trudem i za duże pieniądze przygotowany grób. Josephat na to uspokajająco: kochana Rachel, nic się nie martw, to tylko na weekend".

I tak ta dualistyczna relacja z pielgrzymki dobiegła końca. Mamy nadzieję, że nasi czytelnicy zechcą wziąć udział także w następnej pielgrzymce zorganizowanej przez Stowarzyszenie Centrum Spotkań i Modlitwy.

Jacek Patorski i Joanna Kondracka