E.Studer-Kisiel, K. Zwicky-Sobczyk
Któregoś dnia podczas rozmów przy kawie uświadomiłyśmy sobie, jak dużo nagromadziło się wydarzeń, nigdzie dotąd nieuporządkowanych, związanych z początkami polskiego szkolnictwa w Zurychu, czyli szkoła niedzielna przy PMK. Warto wspominać ten czas, ponieważ wiele osób zostało zmobilizowanych do pracy społecznej na rzecz szkoły, a dla naszych dzieci i dla nas był to istotny okres kontaktu z językiem polskim, z wiarą, kulturą i tradycją polską.E: Minęło już 15 lat odkąd przyjechałyśmy do Szwajcarii. Czy pamiętasz jak trafiłaś do Polskiej Misji w Zurychu?
K: Kilka lat mieszkałam w Aarau. Ponieważ wtedy nie było tam polskiego ośrodka, zaczęłam sporadycznie odwiedzać Zurych. Pamiętam, że z koleżanką chodziłyśmy na polską Mszę Św. w kościele Liebfrauen i na polskie jedzenie (po Mszy Św.). W krypcie kościoła bez problemu znajdowałyśmy miejsca siedzące. Msze Św. były raczej skromne.E: Tak, rzeczywiście tak było. Dlatego my chętniej jeździliśmy na polską Mszę Św. do Gnadenthal.
K: Kiedy w 2001 roku przeprowadziłam się z rodziną do Zurychu, zaczęliśmy regularnie uczęszczać na polską Mszę Św. O miejsca siedzące było coraz trudniej, więc najczęściej siedzieliśmy z naszymi małymi dziećmi na schodach. Pamiętam, że Msze Św. się ożywiły. Pojawili się ministranci, zarówno chłopcy jak i dziewczynki. Zmieniła się oprawa muzyczna Mszy Św. W każdą niedzielę grał organista lub Ewa i Tadeusz Kadłubowscy, albo Ula Piotrowska i Iwona Srebniak. Powstał chórek dziewczęcy.
E: Rzeczywiście. Słyszałam od znajomych o rozszerzeniu działalności Misji od czasu objęcia duszpasterstwa w Zurychu przez Ks. W. Czerwińskiego. Z inicjatywy księdza powstała wówczas szkoła niedzielna, co było dla mnie najważniejszą wiadomością. Od 2003 roku zaczęliśmy regularnie jeździć do Zurychu na Msze Św. i do Szkoły. Mój syn był wtedy w drugiej klasie, a córka w grupie przedszkolnej.K: Moje dzieci były jeszcze zbyt małe, aby uczestniczyć w zajęciach szkolnych, ale jasełka, opłatek, spotkanie ze Św. Mikołajem były dla nich dużym wydarzeniem.
E: Tak, jasełka były dla nas wszystkich radosnym wydarzeniem. Iwona Srebniak i Urszula Piotrowska starannie przygotowywały ciekawy scenariusz, piękna scenografię, oprawę muzyczną i ćwiczyły z dziećmi w trakcie zajęć szkolnych oraz na dodatkowych próbach. Dzieci uczyły się kolęd, recytacji tekstu, gry aktorskiej na scenie. A my rodzice pomagaliśmy w przygotowywaniu strojów czy dekoracji.
K: Dobrze pamiętam jasełka w styczniu 2004 roku, kiedy na odświętnie udekorowanej scenie dzieci składały dary Jezusowi, m.in. bukiet fiołków.
E: Moj syn przebrany w strój piłkarski niósł wtedy w darze Jezusowi piłkę nożną. Córka śpiewała kolędy w duecie i w chórku. Były to pierwsze jasełka naszych pociech. A kiedy Wasze dzieci po raz pierwszy wzięły udział w jasełkach?
K: Nasze dzieci zaczęły uczęszczać do polskiej Szkoły dopiero, gdy Misja przeniosła się na Wiedikon. Pierwsze jasełka, w których nasze dzieci aktywnie brały udział, przedstawiały Noc Betlejemską w tradycyjny sposób. Pamiętam, że w żłobku jako Jezusek leżała najmłodsza pociecha państwa Troxler, a Maryję grała jej najstarsza siostra. Scena była jak zwykle starannie udekorowana, było więcej mikrofonów oraz teatralnych efektów i dodatków, jak np. kurtyna, mgła, zmiany kolorowych świateł. Jasełka stały się nieodłącznym artystycznym wydarzeniem roku parafialnego, nawet szwajcarscy dziadkowie czy znajomi chętnie przyjeżdżali na te profesjonalne przedstawienia.
Jasełka 2007 w ośrodku PMK w Zurychu
E: Ale Szkoła przy PMK to nie tylko przygotowywanie jasełek, choć wspólna praca pełniła bardzo ważną rolę w integracji uczniów i rodziców. Chciałabym jeszcze wrócić do czasu, gdy Msze Św. odbywały się w krypcie kościoła Liebfrauen, a Szkoła korzystała z pomieszczeń tamtejszego centrum parafialnego. Szkoła dysponowała tylko dwiema, czasami trzema salkami. Kościół Liebfrauen był aktywnie działającą parafią szwajcarską i kiedy zajmował wszystkie sale na swoje potrzeby, nie było miejsca dla nas.K: Polska Misja w Zurychu działała coraz prężniej i przyciągała coraz więcej Polaków. Zrobiło się nam i Szwajcarom ciasno, dlatego PMK przeniosła się do kościoła Herz Jesu na Wiedikon. Wtedy moje dzieci zaczęły uczęszczać na zajęcia religii, polskiego, geografii, legend i wychowania muzycznego. Dla nich i dla nas była to okazja do spotykania się i rozmowy po polsku. Dla dzieci - na lekcjach, dla rodziców przy kawie.
E: Pamiętam wiele lekcji z własnego doświadczenia, gdy moja córka na początku nie chciała zostawać sama. Podziwiałam nauczycielki, że potrafiły tak przygotować zajęcia, aby w nich mogły uczestniczyć zarówno dzieci doskonale mówiące po polsku, jak i dzieci o słabszej znajomości języka. Przypominam sobie lekcje geografii, gdy dziewczynki i chłopcy opowiadali o wakacjach w Polsce pokazując na mapie Polski miejsca, które odwiedzili. Byłam pełna podziwu, jak przystępnie można przybliżać dzieciom Boga, a także tradycje religijne. Dzieci ochoczo włączały się do dyskusji na lekcjach religii. Interesujące były zajęcia z historii. Do tej pory moje dzieci pamiętają poznane wówczas legendy. Pewnego razu czekając na korytarzu razem z innymi rodzicami słyszałam z wielkim przejęciem, jak na wychowaniu muzycznym dzieci po raz pierwszy śpiewały hymn polski. Było to dla mnie bardzo ważne i budujące, ponieważ dzieci moje, podobnie jak Twoje, urodziły się w Szwajcarii, mój mąż jest Szwajcarem i cieszyłam się, że mają swoje polskie środowisko na miejscu.
Lekcja historii „na żywo“ pod tablicą J. Piłsudskiego
K: Takie byly początki Polskiej Szkoły w Zurychu. Byliśmy Polonią, która nie myślała o powrocie do Polski w najbliższym czasie. Zależało nam na przekazaniu wiary, polskiej tradycji i kultury dzieciom. I te funkcje pełni Szkoła przy PMK do dzisiejszego dnia. Szkoła uczestniczy w obchodach 3 maja. W święto 11 listopada reprezentacja Szkoły składa kwiaty pod tablicami poświęconymi Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu i Gabrielowi Narutowiczowi – pierwszemu prezydentowi Rzeczpospolitej po odzyskaniu niepodległości . Co roku 1 listopada zapalamy z dziećmi świece na grobach na pobliskim cmentarzu. Od początku aktywnej działalności Misji Szkoła włączyła się w działalność charytatywną na rzecz Polonii na Litwie, wielokrotnie zbierając dary dla tamtejszych szkół polonijnych (komputery, książki, słodycze, zabawki), za co dostawaliśmy podziękowania.E: Zawsze będę też wspominać zorganizowany przez Szkołę wspólny wyjazd do Berna na spotkanie z Ojcem Św. Janem Pawłem II w 2004 roku. Z biało-czerwonymi flagami i chustami spotkaliśmy się na dworcu w Zurychu i jechaliśmy zarezerwowanym wagonem do stolicy Szwajcarii. Była to dla naszych dzieci szkoła wiary i patriotyzmu. Podsumowując działalność Szkoły przy PMK od września 1997 do lipca 2009 serdecznie dziękujemy ks. W. Czerwińskiemu – założycielowi Szkoły przy PMK, Dyrektorom Szkoły, zwłaszcza pani Bogusławie Lewickiej, kierującej Szkołą przez ostatnie 10 lat oraz wszystkim Nauczycielom za bezinteresowną pracę na rzecz kształcenia naszych dzieci w wierze i kulturze polskiej. Dziękujemy również ks. biskupowi K. Zadarko, ks. prof. J. Naumowiczowi - duszpasterzom Misji w Zurychu od września 2007 do lipca 2009. Gorące słowa podziękowania składamy także wszystkim Rodzicom, którzy aktywnie włączali się w pomoc Szkole, m.in. poprzez organizację kawy niedzielnej, pomoc przy jasełkach, piknikach, wycieczkach, konkursach, spotkaniach Mikołajkowych, balu karnawałowym. Rada Ośrodka Duszpasterskiego w Zurychu stale wspomagała działalność Szkoły. Ważnym sponsorem Szkoły była zawsze Ambasada RP. Obecnie ks. Rektor S. Kawecki mianował dyrektorem Szkoły przy PMK ks. Artura Cząstkiewicza, duszpasterza ośrodka w Zurychu. Życzymy Szkole, ks. Dyrektorowi i gronu pedagogicznemu dalszych sukcesów i satysfakcji z pracy. Bóg zapłać wszystkim, którzy wspierali i wspierają Szkołę przy PMK!
W roku 2006/2007, dzięki zaangażowaniu grupy rodziców i pod wpływem nowej fali emigrantów, powstała druga polska placówka oświatowa w Zurychu – polska szkoła z polskim programem nauczania, czyli Zuryska Filia Szkolnego Punktu Konsultacyjnego przy Ambasadzie RP w Bernie. Nasze dzieci do niej uczęszczają. Niemniej jednak chętnie myślą wracamy do nadal działającej Szkoły przy PMK.