Od wielu już lat opisuję opłatkowe spotkania Polonii skupionej wokół Polskiej Misji Katolickiej w Zurychu i za każdym razem na nowo uświadamiam sobie ich niezwykłość. Wszak mogło by się zdawać, że w monotonnym dorocznym rytmie powtarzające się spotkania, zawsze z tym samym rytuałem mogą znużyć współczesnego człowieka obarczonego twardą pracą. Zwłaszcza człowieka żyjącego na obczyźnie w nowoczesnej Szwajcarii gdzie dla każdego dostępna jest - wystudzająca głowy i serca - atrakcyjna wszechświatowość. Tymczasem spotkania opłatkowe Polonii zurychskiej dowodzą, że polska tradycja nie ginie w kontakcie z kosmopolityzmem. Choć nie jest ona obecna na codzień, opada jednak ku podstawom społecznym, ujawniając się w celebrowanych przez zurychską wspólnotę Polaków, zwyczajach wynikających z obrzędów religijnych czy pojęć narodowych. To właśnie zwycięstwo tej tradycji sprawiło, że 22 stycznia 2006 roku w salach parafialnych kościoła Serca Jezusowego na Wiedikonie, (gdzie od niedawna mieści się siedziba PMK) licznie zgromadzeni Polacy wykazywali autentyczność uczuć, ożywienie i prawdziwą radość z ponownego spotkania z rodakami. Wszystko odbywało się tak jak zawsze. Ksiądz prałat Włodzimierz Czerwiński po odprawieniu Mszy św. udał się wraz ze swymi parafianami do sal biesiadnych, błogosławił tam opłatki ułożone na stołach, zamaszyście kropił wodą święconą swych parafian, śpiewano kolędy a polonijne dzieci całe w skrzydłach, barwnych szatach i wypiekach na twarzyczkach, gromadziły się na podwyższonej scenie. Bo do tradycji już należy, że uczniowie Szkoły Niedzielnej przy PMK, na spotkaniach opłatkowych dają spektakl religijny, staropolskie widowisko – jasełka ( nazwa pochodzi od jaseł, jak dawniej nazywano żłób). Niezmiennym tematem tego spektaklu jest opowieść o Bożym Narodzeniu. Dzięki twórczej inwencji dwóch nauczycielek Niedzielnej Szkoły: pani Iwony Hoffmann-Srebniak i pani Urszuli Piotrowskiej, które każdego roku reżyserują te widowiska, ten niezmienny, święty temat za każdym razem wyrażony jest innym tekstem dramatycznym i stylem inscenizacyjnym. W tym roku w pierwszych odsłonach pokazano dwór Heroda. Damy dworu, symbolizujące herodową chciwość, butę, zazdrość, okrutność bardzo zgrabnie odtańczyły taniec egipski. Barokowo wystrojony Herod panoszył się bezczelnie, nadsłuchując podszeptów ruchliwego i gibkiego diabła. Kiedy w następnych odsłonach ukazała się św. Rodzina z żywym bobaskiem – Jezuskiem obserwującym z wielkim zainteresowaniem pasterzy i królów to wydawało się, że wszyscy razem, młodzi aktorzy i dorośli widzowie już blisko, już tak blisko mieli do ich prawdziwego udziału w anielskim i pasterskim hołdzie składanym jaśniejącej Tajemnicy. Bo spektakl angażuje wszystkie zmysły, wciąga widza i nakazuje mu pójście tropem toczącej się akcji, pozwalając mu jednocześnie na uświadomienie sobie własnych uczuć.
Pokochała widownia swych, dzielnych i pracowitych choć jeszcze nie zawsze doskonałych aktorów, zachwyciła się blaszanym złotem sceny, płóciennymi szatami monarchów przemalowanymi na atłas i bibułkowymi skrzydłami aniołów. I ruszyli parafianie do reżyserek i aktorów z gratulacjami. A kiedy przyszedł czas posiłku to dorośli, zajadając się bigosem, pierogami i innymi polskimi specjałami z rozrzewnieniem przyglądali się siedzącym przy osobnym stole uczniom – aktorom „wsuwającym“ z wielkim apetytem specjalnie dla nich przygotowane makarony. Potem była muzyka taneczno - rozrywkowa i tańce. W sumie zurychskie spotkanie opłatkowe w 2006 roku wypadło doskonale. Zurychski opłatek uhonorował swoją obecnością i krótkim przemówieniem pan Mieczysław Sokołowski – kierownik Wydziału Konsularnego Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Bernie. Na tegoroczny opłatek przybyła też oficjalnie delegacja Polskiego Muzeum w Rapperswilu w osobach: pani Anny Buchmann – nowej dyrektorki Muzeum, pani Teresy Sandoz i pani Ewy Wąsik. Pani Anna Buchmann składając uczestnikom spotkania życzenia noworoczne zaprosiła serdecznie wszystkich do zwiedzania naszego, wspólnego Muzeum. Organizatorem „Opłatka“ zurychskiego były zespoły działający przy PMK w Zurychu na czele z ich prezesami. Zorganizowanie takiego tradycyjnego spotkania wymaga dużej pracy i ścisłego współdziałania wszystkich parafian. W odniesieniu do organizatorów i aktorów jest to oczywiste, ale dotyczy to również publiczności. Bo widzowie tego spektaklu nie są nigdy bierni. Odbierają go z przyjemnością i rozrzewnieniem. Krzepi on serca całej widowni, nie tylko rodziców i nauczycieli. Wszak współdziałanie w świętowaniu daje poczucie głębokiej więzi i jest najlepszym gwarantem na przetrwanie tradycji nawet w konkurencji z wielkoświatowymi atrakcjami. A wszystko razem ad maiorem Dei gloriam – na większą chwałę Bożą.
Janina Kasprzak-Trzcińska